Centrum Weterynaryjne Res-Vet w Rzeszów

🕗 godziny otwarcia

komentarze 5

• pl

  sabina zawora

  :: 27 luty 2018 09:44:04

  To,że trafiłam do tej lecznicy to byla najlepsza decyzjia jaką mogłam podjąć. Tylko dzięki Panu Doktorowi mój pies zyje i ma się dobrze. Człowiek z ogromną wiedza potrafił naprawić to, co inni zepsuli i zdiagnozować to, czego w innych lecznicach sie nie udalo. Piesek w innych lecznicach leczony drogimi masciami, co tylko rozwijalo chorobe i przedluzalo cierpienie. W lecznicy Res Vet Pomimo koniecznej długiej i skomplikowanej operacji pies juz po 1 dobie był w stanie wstac i z każdą godzina odzyskiwac sprawnosc bez powiklan i cierpienia. Serdecznie polecam każdemu zwierzolubowi lecznice Res Vet! Ja już nigdy nie zaryzykuje zdrowia i zycia zwierzecia na wizyty w innym miejscu. Jeszcze raz serdecznie dziękujemy i pozdrawiamy!

• pl

  Dominika Magusiak

  :: 05 grudzień 2017 11:34:01

  Przychodnia godna polecenia, nie tylko w kwestiach podstawowych takich jak szczepienia czy odrobaczenie zwierzaka. Ale także w sytuacjach pilnych i wyjątkowych. Dziękuję bardzo za pomoc i słowa otuchy gdy zachorował mój Odie. Przede wszystkim za szybką diagnozę i skuteczne leczenie.

• 

  Marek Szuszkiewicz

  :: 20 listopad 2017 19:05:17

  Super praktyka weterynaryjna. Mój 14-letni kundelek miał atak padaczkowy. Wybrałam się do znanej pani dr neurolog, W przypadku mojego pieska wizyta u weterynarza to katorga dla wszystkich, psa, mnie i lekarza. U Pani doktor zięć trzymał góre psa w kocu, córka na nim leżała, a pani dr pobierała krew. Udało się! Ale pies przeżył tak wielki stres, że popękały mu naczynka w obu oczach i miał przez tydzień ciemnoczerwone białka. Pani dr stwierdziła, ze trzeba zrobić rezonans głowy za 1250 zł, a przy okazji USG bo ma złe wyniki nerek. Wtedy właśnie zdecydowałam sie udać do Rest-VEt. Pan dr nie ściemniał, że musi go zbadać, powiedział wprost, ze przy tak dużej nadpobudliwości nie będzie wpędzać go i wszystkich pozostałych w stres. Nie podejmuje się również pieska uśpić, bo przy takiej nadpobudliwości i błyskawicznej przemianie materii dawka musiałaby być końska. A pies ma 14 lat, jest wesoły, cieszy się życiem i naprawdę nie potrzebuje takiego obciążenia serduszka. Zapytał mnie również co dalej, jeśli rezonans by coś wykazał? Nie musiał więcej mówić, zrozumiałam, że wolę, aby piesek nie miał stresów i spokojnie sobie żył, dopóki dobrze się czuje, niż fundować mu obciążające leki i potworny stres. Pan dr rozmawiał z nami prawie 40 minut, wskazał również inne możliwe przyczyny ataku padaczkowego i ocenił wyniki badania krwi jako najzupełniej normalne w tym wieku. Dał też radę co do żywienia i... nie wziął ani grosza. Bardzo dziękuje!

• 

  krzysztof koziura

  :: 15 listopad 2017 20:51:02

  Dzieki Resvetowi nasz siersciasty czlonek rodziny moze byc nadal z nami. Dziekuje, ze pomogliscie nam w sytuacji, gdy kazdy weterynarz mowil nam ze nie warto juz wydawac pieniedzy na psa w tym wieku.

• pl

  Jakub Marchwiany

  :: 28 wrzesień 2017 12:31:47

  Jedna gwiazdka to za dużo. Tak w skrócie - Lola złamała łapę. Doktor nas przyjął i zrobił rentgen, po czym nastawił złamanie. Po nastawieniu nie zrobił powtórnego zdjęcia. Wpakował łapkę w wycięty z pudełka po karmie prowizoryczny opatrunek. Podczas jednej z wielu kolejnych wizyt "weterynarz" wyciąga łapkęz tego "opatrunku" i wywija nią jak lassem (piesek uśpiony lekami, ale wstaje i szczeka prawdopodobnie z bólu).Lola w domu kilka razy budziła się z przeraźliwym piskiem (jak podczas złamania). Podczas wizyty zostaliśmy poinstruowani, żeby nie dawać leków przeciwbólowych pieskowi, bo to histeryczka i nie nauczy się oszczędzać tej łapy, a kiedy będzie piszczeć, to najlepiej ją zamknąć w innym pokoju (nie zrobiliśmy tego oczywiście). Na kolejnej wizycie okazało się, że kości znowu się rozeszły. Czyli Lola nie jest histeryczką, jak to określił weterynarz, a cierpiała męki w których "lekarz" nie chciał jej pomóc. Wniosek - zły opatrunek, źle złożona łapa i winny temu wszystkiemu weterynarz. podczas chyba dziesiątej wizyty po dwóch tygodniach"leczenia" i wydanym conajmniej tysiącu, dowiadujemy się, że łapę trzeba amputować. Nieudolne działanie tego człowieka spowodowało wielkie cierpienie pieska a szramy po jego spartaczonych opatrunkach na do dziś w wielu miejscach (niektóre ok 20cm długości). Uratowaliśmy pieska w innej lecznicy u prawdziwych lekarzy z powołania i współczujących ludzi z wielkimi sercami. Jeśli ktoś twierdzi, że ten "weterynarz " to fachowiec, bo pies wchodzi do niego bez obawy, to jego opinia jest bezwartościowa. W moim odczuciu jest to najgorszy z możliwych weterynarzy i ludzi, z jakimi miałem do czynienia.