Bistro AM i Sopot

🕗 åbningstider

kommentar 5

• pl

  Sonia Witek

  :: 03 maj 2018 20:03:02

  Napoje przyniesione po 30min. Dorsz i frytki tragiczne. Makaron zimny. Nie polecam

• 

  Marta Kiel

  :: 02 maj 2018 15:45:14

  TRAGEDIA !!! Jedzenie z paczki. Karkówka twarda i spalona. Krem z pomidorów smakował jak koncentrat pomidory !!Obsługa nie miła!! NIGDY WIĘCEJ!!!

• pl

  Magda Dam

  :: 26 marts 2018 09:28:06

  Pyszne jedzenie miła atmosfera bardzo polecam nie raz tutaj wrócę z rodziną

• pl

  Karolina Rzemyk

  :: 03 oktober 2017 23:55:34

  W połowie września odwiedziliśmy lokal wspólnie z chłopakiem. Zamówiliśmy grilowanego kurczaka z frytkami i zestawem surówek, filet z dorsza z frytkami i zestawem surówek i lody na deser. Chcieliśmy zamówić na przystawkę specjalność lokalu, czyli śledzie, ale o 17:00 już ich nie było. "Grilowany" kurczak był smaczny, ale miał niewiele wspólnego z grillem, został usmażony na oleju. Dorsz był bardzo smaczny, małym minusem były ości w rybie. Frytki niestety były za długo smażone- brązowe, twarde, powiedziałabym, że lekko przypalone. Zamiast zestawu surówek dostaliśmy sałatkę - sałatę lodową z pomidorem, papryką i dressingiem. Szkoda, że podczas składania zamówienia nie zostaliśmy poinformowaniu o nieścisłościach w menu, bo sałatka była smaczna, ale jednak zestawem surówek nie była. Co do lodów, pucharek zawierał: sporą gałkę lodów (chyba śmietankowe), trochę bitej śmietany, plus kilka borówek, winogron i polewę owocową, niewiele za 14zł. Niestety lody zostały podane w połowie jedzenia przez nas obiadu, co było bardzo dziwne i niestety, po zjedzeniu obiadu do końca, były już roztopione. Pan, który nas obsługiwał był miły i uprzejmy. Bistro znajduje się w bocznej uliczce, z tyłu "Krzywego Domku".

• 

  Blog Kulinarny

  :: 28 september 2017 17:56:16

  AM to nazwa sopockiego lokalu, który mieści się w Krzywym Domku. Właściciele chyba nie bardzo mięli pomysł na jego ostateczny kształt, dlatego określili go mianem bar - restauracja - bistro. Na stronie fb lokalu można znaleźć dopowiedzenie, że w lokalu nastąpiło połączenie gastronomii, sztuki i atmosfery. Zaintrygowani takim opisem postanowiliśmy sprawdzić, co lokal ma do zaoferowania. Bistro AM znajduje się na tyłach Krzywego Domku. Jest to bardzo niewielki lokal na kilka stolików. Sporą jego część zajmuje otwarta kuchnia oddzielona od przestrzeni dla gości barem. W środku nie było sprawnej klimatyzacji ani drożnego wyciągu nad palnikami, zatem kiedy weszliśmy do niego owinął nas dym z przygotowywanych potraw oraz mieszanka zapachów, która nie zachęcała do tego żeby w nim pozostać. Również widok tej kuchni nie zachęcał do tego, by chcieć pozostać w lokalu. Mocno popalone garnki i patelnie, na których przygotowywano potrawy sugerowały raczej, że w tym miejscu smacznie nie karmią. Ponieważ jednak przemiły kelner znalazł nam miejsce na zewnątrz, postanowiliśmy zostać. Karta dań mająca postać zalaminowanego czarno-białego wydruku była przeciętna i nieciekawa. Lokal reklamuje się jako oferujący dania kuchni świata, jednak tak naprawdę z tego świata tu niewiele można znaleźć. Lokal oferuje trzy przystawki (cena: 12-28 zł) pod postacią śledzia z dwoma sosami, krążków cebuli z sosem i sera halloumi oraz dwie zupy (cena: 10-16 zł): domowy rosół i żurek. Minimalnie większy jest wybór dań głównych (cena: 24-62 zł), ponieważ mamy do wyboru trzy rodzaje steka (z karkówki, antrykotu i rostbefu), dorsza i łososia, pierś z kurczaka podaną na dwa sposoby, gnocchi z pesto i dwa rodzaje makaronu. Podobno specjalnością lokalu jest śledzik przygotowywany na dwa sposoby, podawany jako przystawka. Nie dane nam było go jednak spróbować ponieważ, jak można było wywnioskować ze słów kelnera, śledź na Wybrzeżu jest rarytasem i towarem deficytowym, zatem poza sezonem lokal nie jest w stanie zagwarantować ciągłości jego sprzedaży. Pomimo tego, że kelner był miły i pomocny, to serwis mocno kulał. Zupy podano nam zanim zdążyliśmy zjeść przystawkę, a dania główne czekały na stole gdy kończyliśmy jeść zupy. Przystawka pod postacią krążków cebuli z sosem bazyliowym była całkiem smaczna. Cebula nie była gorzka, a panierka nie była przesiąknięta tłuszczem. Poprosiliśmy do przystawki drugi sos, jednak kelner o nim zapomniał. Domowy rosół był bardzo rozwodniony i jałowy w smaku. Zbyt duża ilość marchewki w stosunku do mięsa spowodowała, że zupa nabrała marchewkowego posmaku. Zdecydowanie lepszy był żurek podany z białą kiełbasą i ziemniakami. Prawidłowo kwaśny smakował doskonale z kiełbasą i ziemniakami. Zabrakło mi jednak w nim smaku majeranku. Co prawda w zupie pływało coś, co wyglądało jak to zioło, ale albo zostało wygotowane albo majeranek był już zwietrzały. Pierwsze z dań głównych, to klasyczne fish and chips. Dwa kawałki mrożonego przed usmażeniem dorsza zostały przygotowane poprawnie. Mięso ryby było kruche i nie przesiąknięte olejem, chociaż straciło trochę na swojej soczystości. Przeciwnie niż frytki, które były trochę przesiąknięte olejem. Sałatka to klasyczny "kupny" colesław. Zdecydowanie gorsze było drugie z dań głównych, ponieważ mięso było suche i łykowate. Zbyt mocno i nierównomiernie wysmażone straciło swój smak i aromat. Dodatki pod postacią opiekanych ćwiartek ziemniaka i sałaty z winegretem były smaczne. Ogólnie wizytę w lokalu uznaliśmy za mało udaną. Lokal jest średnio przytulny, otwarta kuchnia zamiast zachęcać działa wprost przeciwnie, a jedzenie jest po prostu mało finezyjne i niesmaczne. W wielu barach można zjeść zdecydowanie smaczniej, a na pewno taniej. Dlatego lokalu nie polecamy. Koszt posiłku dla dwóch osób (przystawka+zupa+danie główne+napój): 153 zł