Zakład Mąż Fryzjerki w Warszawa

🕗 godziny otwarcia

komentarze 5

• pl

  Małgorzata Tomaszewska

  :: 05 lipiec 2018 20:34:15

  Salon przy Wilczej zrobił na wstępie dość kiepskie wrażenie. Kilka stanowisk w tak małym pomieszczeniu i ten stolik na środku dla Pani z recepcji...Ogólnie wnętrze bardzo kiepskie, rodem z PRL. Miejsce z myjkami tak małe, że odniosłam wrażenie, iż sami fryzjerzy mają kłopot by się tam poruszać. Ale to tylko wnętrze...Styliści to bardzo młodzi ludzie, o niezwykle dużej wiedzy. Farbowanie poprzedza konstruktywna rozmowa, młodzi ludzie ewidentnie mają głowy pełne pomysłów i to niezwykle ciekawych, a do tego fajnie że sobą współpracują. Farbowanie na mega duży plus. Pani Sylwia jest naprawdę świetna. Malutki minus za wysokie ceny usług, no ale w końcu to Śródmieście. Polecam wszystkim.

• pl

  Justyna Martoch

  :: 24 czerwiec 2018 08:36:41

  Odwiedziłam w sobotę zakład maz fryzjerki trafiłam do Pani Idy moje oczekiwania przeszły najśmielsze oczekiwania mój kolor jest cudowny fryzjer na medal zakład wystrój piękny atmosfera pełna luzu i juz dawno tak sie nie uśmiałam team najlepszy Pozdr wrócę niebawem 😁

• pl

  Iza Kotula

  :: 24 czerwiec 2018 08:20:07

  Na wizycie była moja siostra u Pani Idy po obejrzeniu zdjęć z instagrama wybrała wlanie ta Panią i jest zachwycona efektem pracy jaka wykonała pani fryzjerka delokoryzacja z czarnych włosów na blond okazała się do osiągnięcia co w innym salonie nie było możliwe pani Ida to mistrz w swoim fachu z poczuciem humoru towarzyszyłam siostrze podczas wizyty teraz sama nie mogę doczekać się metamorfozy

• pl

  Ewa Wilczyńska

  :: 29 maj 2018 17:52:21

  Zacznę od tego, że do fryzjera nie chodziłam przez wiele lat, po tym jak urządziła mnie pewna fryzjerka przed laty cieniując moje długie włosy i finalnie zostałam ostrzyżona niemalże na tzw chłopka. Obecnie moje włosy były wyjątkowo długie i potrzebowały dobrego strzyżenia. Zakład znalazłam przez przypadek, koleżanka zachwalała go na Facebooku 😉 Zdecydowałam się na wizytę i muszę przyznać, że na nowo mam wiarę w pracę fryzjerów. W salonie moimi włosami zajął się Pan Huber ,konsultacja przed , wysłuchał moich oczekiwań i dobrał odpowiedni rodzaj cięcia. Chciałam efekt lekkich włosów a zarazem aby moc zrobić kucyk Pan Hubert odradził mi cieniowanie, które byłoby niepraktyczne. Musiałabym układać włosy i mogłyby one "wychodzić" z warkocza. Muszę przyznać, że cięcie wykonane przez Pana Huberta jest dokładnie tym czego oczekiwałam. Moje włosy są nadal długie, ale wyglądają na zdrowe i lekkie, mogę bez problemu zaplatać warkocze. Na pewno tym razem nie będę czekać aż włosy będą długie za pas i zakład Maz fryzjerki odwiedzę jeszcze nie raz. Spędzony czas w salonie był dla mnie chwila relaksu. Pozdrawiam

• 

  Milena Cielemęcka

  :: 11 kwiecień 2018 21:38:37

  Zachęcona pozytywnymi opiniami trafiłam tam po nieudanym farbowaniu z nadzieją na powrót do naturalnego koloru lub wykonanie farbowania, które mnie do niego zbliży. Kiedy weszłam do salonu oczarowała mnie przesympatyczna atmosfera, która tam panowała. Aromat kawy, wszyscy uśmiechnięci. Fryzjerka wysłuchała mnie z uwagą, zaproponowała kilka rozwiązań, które miały przynieść oczekiwany efekt. Byłam oczarowana podejściem do klienta i profesjonalizmem. Schody zaczęły się już przy dobieraniu koloru. Pani, która widziała mnie po raz pierwszy lepiej wiedziała, jaki kolor mają moje naturalne włosy, mimo iż nie było ani milimetra odrostu, a ja pokazałam jej stare zdjęcia. Kiedy wydawało mi się, że doszłyśmy do porozumienia jej asystentka przystąpiła do nakładania farby. Ciemniejsza (w kolorze mysiego blondu) góra i jaśniejsze końce - taki miał być efekt końcowy. Po suszeniu moim oczom ukazał się brąz! Raz się żyje, pomyślałam, podziękowałam i wyszłam z salonu. Jak się okazało to był mój największy błąd... Jeszcze tego samego dnia na skórze głowy pojawiły się swędzące burchle wypełnione ropą. Szybka wizyta u dermatologa, antybiotyki... Po dwóch dniach pieczenie i ból ustąpiły i miałam nadzieję, że na tym cała historia się zakończy. Niestety, po kilku myciach kolor się wypłukał i wpadał w zielone odcienie! Napisałam maila z reklamacją, nikt nie odpowiedział. Zadzwoniłam, umówiłam się na konsultację i na wszystkie moje reklamacyjne argumenty słyszałam odpowiedź „to nie nasza wina”. 1. Kolor nie jest zgodny z oczekiwaniami i wypłukuje się - „trzeba było nie wychodzić z salonu, jeśli kolor nie spełniał oczekiwań i myć włosy innym szamponem, to by się nie wypłukał” 2. Dostałam uczulenia na całej skórze głowy, szyi, uszach - „widocznie jest Pani uczulona na nasze farby” (fyi: nigdy nie miałam uczulenia na farby i nikt nie uprzedził mnie jakie składniki mogące wywoływać alergie zawiera farba) 3. Włosy są spalone (opinia niezależnego technika), tępę i wypadają garściami - „nie widzę tego, są osłabione po farbowaniu” Zapytałam na koniec, co zamierzają zrobić z tą sytuacją i usłyszałam „no przecież Pani nie poprawimy, skoro ma Pani uczulenia na te farby”. Dwóch niezależnych techników fryzjerów, z którymi konsultowałam mój przypadek przed przyjściem na konsultację do Zakładu na Wilczej, uznało że jest to wina fryzjera, który wykonywał zabieg, ponieważ niewłaściwie dobrał kosmetyki. Dla Państwa z Zakładu Mąż Fryzjerki ważniejsze było to, że w mailu reklamacyjnym napisałam, że cena jaką zapłaciłam za wizytę jest niewspółmierna do jakości. P.S. po tym jak wyszłam z tamtąd wkurzona, Pani z ZMF miała jeszcze czelność zadzwonić do mnie i krytykować moje zachowanie... widocznie nigdy nie wyczesywała zaschniętej ropy z włosów mając rany na głowie. Nie polecam!