otwarte
🕗 godziny otwarcia
Poniedziałek | otwarte 24 godziny | |||||
Wtorek | otwarte 24 godziny | |||||
Środa | otwarte 24 godziny | |||||
Czwartek | otwarte 24 godziny | |||||
Piątek | otwarte 24 godziny | |||||
Sobota | otwarte 24 godziny | |||||
Niedziela | otwarte 24 godziny |
80-001, Gdańsk, Polska
kontakt telefon: +48
większa mapa i wskazówkiLatitude: 54.4064875, Longitude: 18.6716838
Piotr Cisek
::Ruiny Koszar.. Ciekawe miejsce do zwiedzenia i doskonały plener dla post-apokaliptycznych zdjęć.
Robert Wesolowski
::W 1934 roku rozpoczęto budowę nowego budynku koszarowego, jak na owe czasy bardzo nowocześnie zaprojektowanego. Był to jednopiętrowy budynek o powierzchni 654 metrów kwadratowych, konstrukcji żelbetonowo - szkieletowej wypełnionej półmetrowym murem z cegły. Koszary otrzymały kształt niesymetrycznej litery T.. W kondygnacji piwnicznej urządzono pomieszczenia przeznaczone na radiostację, kabinę bojowa, elektrownię i magazyn amunicji, kuchnię, stołówkę, magazyn żywności i garaż. Na parterze zlokalizowano centralę telefoniczną, pomieszczenia żołnierskie, umywalnie i centralę szefa kompanii. Na piętrze znajdowała się kancelaria komendanta Składnicy, izba chorych, pokoje oficerów i podoficerów służby czynnej. Koszary z wartownią nr VI - dowódca kapral Edward Łuczyński, stały się centralnie umiejscowionym punktem stanowisk obronnych, otoczonych pięcioma pozostałymi wartowniami i placówkami. W czasie bombardowania obiekt został trafiony dwoma bombami które go dość mocno uszkodziły, ale nie osłabiły zdolności do obrony. Zniszczenia, które są widoczne dzisiaj, to skutek celowego wysadzenia obiektu przez sowieckich saperów, już po wojnie.Kilkadziesiąt metrów dalej znajduje się wartownia nr III.
feler 11
::Tu mozna dotknac historii. Po stanie budynku mozna sobie wyobrazic co przezywali w 1939 roku walczacy tam zolnierze.
Waldemar S
::Budynek koszar był jednopiętrowy i posiadał powierzchnię 654 metrów kwadratowych. Jego konstrukcja była żelbetonowo - szkieletowa wypełniona półmetrowym murem z cegły. Koszary miały kształt niesymetrycznej litery T. W piwnic tego budynku znajdowały się pomieszczenia przeznaczone na radiostację, kabinę bojowa, elektrownię i magazyn amunicji, kuchnię, stołówkę, magazyn żywności oraz garaż. Parter przeznaczony był dla centrali telefonicznej, pomieszczeń żołnierskich, umywalnie oraz centrale szefa kompanii. Na piętrze budynku zlokalizowano kancelarię komendanta Składnicy, izbę chorych, pokoje oficerów oraz podoficerów służby czynnej. Niszczenie pamiątek Westerplatte Wygląda na to, że w latach 50-tych i 60-tych XX wieku chciano wypaczyć obraz tego co działo się na Westerplatte podczas obrony we wrześniu 1939 roku. Nie wiem gdzie zapadały decyzje dotyczące pozostałości po Wojskowej Składnicy Tranzytowej. Sądzę, że szkodliwe dla Westerplatte działania były podejmowane w Gdańsku, chyba głównie, przez władze wojewódzkie reprezentowane przez „chłopców z Płońska” (jak ich nazywano): Przewodniczącego Wojewódzkiej Rady Narodowej Piotra Stolarka i I Sekretarza Komitetu Wojewódzkiego PZPR Jana Ptasińskiego. Słyszałem, że inicjatorem tych działań w Warszawie był Minister Spraw Wewnętrznych Mieczysław Moczar. Jednym z pierwszych działań było wysadzenie w powietrze koszar. Koszary przetrwały 39 rok tylko lekko uszkodzone. Na początku lat 50-tych polscy saperzy podłożyli ładunki wybuchowe i odpalili je. Kompletnemu zniszczeniu uległo jedno skrzydło budynku, z drugiego pozostał tylko szkielet. Czy chodziło o całkowite unicestwienie, a zabrakło materiałów wybuchowych, czy chodziło o spowodowanie wrażenia, że atak był tak skuteczny, a obrona bardziej bohaterska? A może o nic nie chodziło, tylko czyjaś głupota?
Waldemar CZ
::Miejsce które robi niesamowite wrażenie...stare polskie koszary, w swoim czasie jedną z lepiej wykonanych budowli obronnych. O ich sile świadczy choćby to że "przeżyły" oblężenie i późniejsze niemieckie testy artyleryjskie. Dziś możemy zobaczyć te pozostałości. Tyle że ludzie jakże często zapominają że to miejsce które było świadkiem tragedii wrześniowej...to tam starano się ratować rannych. A dziś niestety...ludzie chodzą z piwkiem i fajką...śmiecą... Przeraża mnie też postawa rodziców - widząc że ich dzieci wchodzą na gruzowisko nie tylko nie zwracają im uwagi na niestosowność zachowania ale dopingują do ryzykownej wspinaczki. Zastanawiałem się co by się stało gdyby któreś z dzieciaków spadło i w jakiś sposób się uszkodziło /o co w tych warunkach nietrudno/. Zapewne rodzice byliby świecie oburzeni na administratorów obiektu...i nie- to nie ich wina, ich nawoływania i podpuszczanie dzieciaków nie było winne temu...to winni administratorzy że bydła w klatce nie zamknęli...