open
🕗 opening times
Monday | - | |||||
Tuesday | - | |||||
Wednesday | - | |||||
Thursday | - | |||||
Friday | - | |||||
Saturday | closed | |||||
Sunday | closed |
56/U7, 04-282, Grochowska, 04-282, Warszawa, Warszawa, PL Polen
contacts phone: +48 22 879 87 61
website: www.mmdent.waw.pl
larger map & directionsLatitude: 52.2403384, Longitude: 21.1149495
Aleksandra Kania
::Polecam wszystkim. Na tę klinikę trafiłam przypadkiem i nie żałuję! Ceny może faktycznie wysokie, ale za to atmosfera i profesjonalizm to wynagradzają. Pani doktor dosłownie uratowała moją 7 😀 Będę tam wracała.
Ewa Sasin
::Leczę się w klinice od ponad 3 lat i zarówno ja, jak i wszystkie osoby którym poleciłam to miejsce, jesteśmy bardzo zadowoleni! Pełen profesjonalizm w każdej z gałęzi stomatologii, bardzo przyjazna atmosfera, rewelacyjny personel. Z całego serca polecam!!!
Barbara Padol
::Bardzo profesjonalna firma i obsługa. Bardzo przystępne ceny. Serdecznie polecam!
Paweł Syguła
::Wizyta w MM Dent to sama PRZYJEMNOŚĆ. Byłem kilka razy: wymiana plomb, leczenie kanałowe i ortodoncja - zawsze pełen profesjonalizm i miła atmosfera. Polecam!
Małgorzata Maciejewska
::Uwaga! Omijać szerokim łukiem! Zawyżają ceny usług! A do tego ból i brak szacunku dla pacjentów! Wypadła mi akurat malutka plomba bezproblemowo położona na zewnętrznej powierzchni zęba. Chciałam mieć to zrobione na szybko i zachęcona opiniami trafiłam do tego gabinetu. Pytałam się w rejestracji o cenę. Pani powiedziała, że plomby są od 100 zł, ale konkretną kwotę ustala lekarz. Jak jej powiedziałam, że mała i na powierzchni, stwierdziła, że raczej powyżej 150 nie wyjdzie. Gdy wyszłam po zabiegu, usłyszałam, że płacę 150 zł. Powiedziałam do stojącej obok lekarki, że myślałam, że taka malutka plomba będzie za 100 zł. A ona na to, że właśnie takie malutkie są za 150 zł, bo to u nich minimalna kwota. Ponieważ byłam nieco oszołomiona po zabiegu (poniżej o tym dlaczego) w pierwszej chwili pomyślałam, że może coś mi się pomyliło i źle zapamiętałam rozmowę z recepcjonistką. Głupio mi było się kłócić i zapłaciłam. Ale po powrocie do domu przypomniałam sobie, że przecież 150 zł to była podana maksymalna, a nie minimalna kwota. Zajrzałam w cennik do internetu - tak, wypełnienia od 100 zł. Więc napisałam do nich, że zawyżyli kwotę - bo lekarka wyraźnie stwierdziła, że była to plomba z tych najmniejszych - i proszę o zwrot 50 zł. W odpowiedzi zadzwoniła do mnie pani recepcjonistka i bardzo niemiłym pouczającym tonem używając dużej ilości fachowej terminologii wyjaśniła mi, że za 100 zł to są jakieś inne plomby niż ta, którą miałam robioną (o ile dobrze zrozumiałam ten potok wymowy, te za 100 robi się wyłącznie w mleczakach - ciekawe czemu założyła, że mam takowe?) i w ogóle powinnam zapoznać się z cennikiem , który jest dostępny w formie papierowej w recepcji, to bym wszystko wiedziała. Serio!!! Tam nie wystarczy się spytać telefonicznie i sprawdzić w sieci! Potem może się okazać, że płacicie więcej, bo nie przeczytaliście wszystkich drobnych druczków, które są przecież dostępne na miejscu! Oczywiście żadnego "przepraszam" za niepełną (czyżby?) informację, żadnej formy rekompensaty - pani stwierdziła, że skoro zapłaciłam, to się zgodziłam na taką kwotę i sprawa zamknięta. Owszem, legalnie tak, ale nie z punktu widzenia dobrego traktowania klienta! A czemu wyszłam z gabinetu dosyć mało przytomna? Przed zabiegiem powiedziałam, że mam bardzo nadwrażliwe zęby i boli mnie, jak się na nie dmucha albo leje zimną wodą. Nie wiem, może w wiertle do borowania nie da się wyłączyć spryskiwacza, ale na pewno można w takiej sytuacji wyłączyć taki niby "odkurzacz", którym asystentka dmuchała mi na zęby. Bo bolało potwornie - na szczęście jako się rzekło plomba malutka, więc krótko. W ogóle to chyba jednak podstawa tego zawodu, że jak pacjentka zaczyna się ewidentnie zwijać z bólu, to może warto przestać robić, co się robi, zapytać, o co chodzi (może akurat robimy pacjentce jakąś krzywdę i tego nie zauważamy?) i spróbować ograniczyć ból. Pani doktór tylko zaczęła mi wbijać tym mocniej lusterko w dziąsło (bolało jeszcze na drugi dzień) i potem narzekała, że się wyrywam. Poza tym wydawałoby się, że spryskiwacz wyłącza się PRZED wyjęciem wiertła z buzi, bo pryśnięcie komuś na twarz a nawet do ucha (!!!) nie jest niczym przyjemnym. Jak coś takiego powtarza się więcej niż raz podczas krótkiego zabiegu, pokazuje to elementarny brak szacunku dla pacjentki.