lukket
🕗 åbningstider
Mandag | lukket | |||||
Tirsdag | - | |||||
Onsdag | - | |||||
Torsdag | - | |||||
Fredag | - | |||||
Lørdag | - | |||||
Søndag | - |
57, Jana Kużaja, 41-922, Radzionków, tarnogórski, PL Polska
kontakter telefon: +48 576 359 465
Større kort og retningerLatitude: 50.3854084, Longitude: 18.9001732
Seba sxxsadas
::Dawno nie jedliśmy tak źle , surowe warzywa nie zjadliwa salatka warzywna, spalony kotlet a spaghetti warzywne nawet dziecko zrobilo by to lepiej, totalny brak smaku kucharza takie dania w ogóle nie powinny wyjsc z kuchni i jeszcze trzeba slono za to śmieciowe jedzenie zapłacić, nie polecamy nikomu i szkoda pieniędzy oraz ZOŁĄDKA!!!
Dawid B.
::Bylem na niedzielnym obiedzie i był stół szwecki. Jedzenie powiedzmy że dobre ale minus taki że przy większej ilość gości jedna Pani za ladą nie wyrobi. Tu musi dokładać do bemarow, tu obsłużyć klienta, tu kasować ludzi którzy wychodzac, zbierać i myć naczynia. Jedna osobą nie jest tego ogarnąć.
Justyna Omi
::Rozczarowanie. Nabraliśmy się, że po rewolucji Gessler będzie tam coś fajnego. A to się okazało naciąganiem ludzi na byle jedzenie pod szyldem Magdy Gessler. Nie powinna na to pozwalać. O psuje tym opinie samej sobie. Następnym razem dobrze się zastanowię, czy warto pójść tam gdzie ona była. Kotlet pożarski zimny i surowy w środku, a jednocześnie spalony z zewnątrz, nadziewane...styropianem. Polędwiczki z czymś co zgrzytało w zębach. Na dania, które okazały się niejadalne czekaliśmy prawie godzinę. Brak karty menu na stolikach. Pani wyciągała spod lady. Odmówiono możliwości rezerwacji miejsca, tłumacząc się, że ludzie rezerwują, a potem nie przychodzą. Kiedy przyszliśmy to było ciężko o miejsce, a na pustych stolikach pisało: "Rezerwacja". Po tym wszystkim musieliśmy iść zjeść gdzie indziej. Osobie, która mnie zaprosila było strasznie glupio, ale kto mógł przewidzieć, że będzie taka porażka. W życiu nigdzie nie podano mi takiego jedzenia. Sytuację próbowała ratować Pani Blondynka, będąc miłą, ale spiętą. Zaproponowała zwrot za "niejadalne" posiłki. Natomiast "kelner" informację o surowym kotlecie pożarskim że styropianem i godzinnym czasie oczekiwania kwitował uśmieszkiem.
Małgosia Konieczna
::Restauracja to kompletna porażka! Zamówiliśmy na przystawkę kanapki z pastą jajeczną. Pasta przesolona i kompletnie bez smaku. Zupa ze szparagami tak samo, w smaku jak zwykła zupa warzywna, którą można zjeść w każdym ' Barze Mlecznym'. Ale nie to było głównym powodem mojego niezadowolenia i zażenowania. Na danie główne czekaliśmy ponad godzinę, kiedy upomnieliśmy się kiedy będziemy obsłużeni to Pani Szefowa w sposób wręcz chamski powiedziała czy nie widzę ile jest ludzi i każdy tyle czeka. Niestety to już była bezczelność i nie czekając dalej na danie główne, wyszliśmy. I jeszcze jeden jak dla mnie ważny szczegół. Pani kelnerka obsługując stoliki była ubrana w zwykły szary dres, co naprawdę wyglądało niesmacznie i aż się nie chciało jeść. Kompot był dobry i za to daje 1:) Z czystym sumieniem nikomu nie polecam tego miejsca bo restauracją to trudno nazwać.
Arkadiusz Gawronowski
::Może akurat źle trafiłem. Byliśmy już po rewolucji Gessler (nie wiedząc o tym). Na wejściu strasznie nieprzyjemny i żrący zapach jak w smażalni ryb. Zamówiliśmy kotlet pożarski i placki. Kotlet razem z "warzywnym spaghetti" był niejadalny. Mięso chyba nie było pierwszej świeżości, ale trudno to było stwierdzić, bo wszystko było strasznie przesolone z gigantyczną ilością majeranku i innych przypraw. Warzywa były tak suche, twarde i przyprawione, wyglądały jakby były zrobione co najmniej dzień wcześniej. Praktycznie po skosztowaniu moje danie poszło do zwrotu. Placki dało się zjeść, ale szału nie było. Na jedną gwiazdkę zasłużyły naleśniki - przyjemniej nasz syn jako jedyny wyszedł najedzony ;-)