Lachowicz Jerzy. Sklep filatelistyczny en Gdańsk

🕗 horarios

comentarios 4

• 

  Aleksandra Loryńska

  :: 30 marzo 2018 21:43:42

• en

  Tomek Szewczyk

  :: 17 julio 2017 20:02:33

  All good, nice guy.

• 

  Sebastian Svärdebrandt

  :: 14 abril 2017 14:33:41

  Good service and selection.

• 

  Pan Pieczarka

  :: 25 noviembre 2015 12:38:15

  Moze mi ktos wyjasnic kto zatrudnil tego buca z symptomem schizforeni ? Przynioslem do sklepu kilka bardzo rzadkich znaczkow i zapytalem czy moze na wstepie ocenic czy sa oryginalne i czy moze polecic jakis zaklad ,ktory para sie autoryzowaniem znaczkow w celu ich uwiarygodnienia i dalszej sprzedazy.( zajmuje sie filatelistyką od 2 lat i doskonale wiem jak dziala sprzedaz drozszych znaczkow i ze musza miec autoryzacje wyspecjalizowanej firmy) Gosc otworzyl pierwsza strone klasera,po czym do sklepu weszlo dwóch jegomosci, ktorych zaczal obslugiwac ,pomimo ze ja bylem pierwszy. Po ich obsluzeniu wrocil na chwile do bezwładnego wertowania mojego klasera,po czym znowu ktos wszedl i znowu go nie bylo. Zaczalem sie zastanawiac nad sensem przyjscia do tego sklepu, ale w koncu uraczyl mnie dluzsza chwila uwagi. Po przewerterowaniu calego albumu stwierdzil ze nie ma w nim nic ciekawego i ze caly klaser jest wart jakies 4 grosze razy ilosc znaczkow i ze nie jest zainteresowany i dowidzenia. W tym momencie zapalila mi sie lampka ostrzegawcza,ze z tym panem jest cos nie tak. Pokazalem mu dwie strony ( na samym poczatku), gdzie rowno,w rzedzie, oddzielnie od reszty mniej wartych znaczkow, byly 3 znaczki franco bollo postale oraz 6 niestemplowanych znaczkow Memmelland ist Frei z 1938 Taaak. Rzeczywiscie to ciekawe okazy,ale nie jestem zainteresowany bo to mogą byc wspolczesne faszerstwa. Tlumacze mu więc,ze kolekcja ma przynajmniej 30 lat ( tyle lezala w szafie u zmarlego tescia) i jesli sa to falszerstwa ( czego nie zaprzeczam bo sam nie wiem, wierze,ze tesciu znal sie na znaczkach i wiedzial co kolekcjonuje) ,to na pewno sprzed 30 lat. Pan w tym momencie pokiwal glowa i mowi " ale tak to kazdy gada, wiec pan sobie daruje". No w tym momencie mnie zamurowalo - mowic do potencjalnego klienta ze klamie i ze sie mu nie wierzy ? Rozumiem,ze znaczki trzeba wpierw sprawdzic ( po to przyszedlem do tego sklepu) ,ale takie uwagi zachowuje sie dla siebie w milczeniu... co za brak szacunku I Tak zostalem odprawiony z kwitkiem. Bez zrozumienia celu wizyty,bez jakiejkolwiek chęci pomocy czy zainteresowaniem tematu - prosilem o wstepne oględziny czy wogole warto te znaczki wysylac za granice do zweryfikowania autentycznosci , a ten mi mowi ze nie chce ich kupic i odchodzi od kasy. Czytalem kilka pozytywnych opini na temat panstwa sklepu,ale radze zweryfikowac kogo zatrudniacie - bylem kilka dni pozniej z tymi samymi znaczkami w Sopocie, i pan polecil mi kilka osob zajmujacych sie wycena znaczkow i ich autentycznoscia,dostalem kilka numerow telefonow oraz zapewnienie,ze jesli okaza sie oryginalne,to chetnie wystawi je u siebie na aukcje. I TO JEST PROFESJONALNIE PODEJSCIE DO POTENCJALNEGO KLIENTA. Wspominalem,ze ten pacan z Gdanska przez 20 minut "obslugiwania " mnie, tlumaczyl komus przez telefon jak dojechac w jakiejs miejsce i przejawial przy tym wysoce zniechecająca aparycje ? Nie polecam tego sklepu ,jesli mają panstwo cos cenniejszego niz znaczki z PRL-u ,ktorych w tym sklepie w gablotach jest pelno , i nic co kosztuje wiecej niz 20 zł ( sprawdzalem) Nie rozumiem - myslalem,ze tego typu sklepy zarabiają na osobach,ktore sprzedaja im cenne znaczki za polowe ceny rynkowej i potem odsprzedają te znaczki za wyzsza cene,zblizoną do katalogowych. Czyz nie ? Jesli sklep nie chce nawet pomoc w ID znaczka,to na czym oni zarabiają ? Na smieciach z PRL po kilka zł ? Nie pozdrawiam